Nie, to nie był Facet-Z-Windy. Na szczęście. Chociaż sama
tak najpierw pomyślałam. Teraz siedzę i gadam z Dawidem. Mieliśmy plan, żeby
otworzyć mojego szampana, bo ich trener nie ułaskawił takimi atrakcjami, ale
Dawid w porę oprzytomniał, że niedługo mają trening.
Że też oni mają jeszcze siły po locie skakać? Mimo, że ja
tryskam energią, to oni powinni ich nie mieć. Bo w końcu ja, to ja. Nigdy
niczym nie przemęczona, zawsze wypoczęta, a tym bardziej, że ja spałam podczas
lotu. Zaś skoczkowie nie. Za bardzo zajęci byli swoimi smartfonami. Niby zakaz
jest, ale ich to i tak powinni już za kratki schować. Nie tylko za używanie
telefonów na pokładzie samolotu. Każdy swoje grzeszki ma, a o wszystkich
opowiada mi właśnie Dawid.
- Kiedyś to wszyscy wyrwaliśmy się do jakiegoś klubu go-go.
Nie powiem, wszystkim się podobało, ale najbardziej to ślinka leciała dla
Klimka. Młody, nieobeznany jeszcze.. Ja to mam co tydzień prawie. Taki taniec.
Tylko w wykonaniu Julci.
Śmieję się, a on robi
się szybko cały czerwony. Słyszę jeszcze tylko jedno „UPS” z jego ust, ale mówi
dalej.
- Wszyscy pijani byli, bo zakończenie konkursu, następnego
dnia mieliśmy wracać. I jak już zebraliśmy się, cudem wróciliśmy do pokojów, to
dopiero wtedy się ogarnąłem, że naszego Klimusia nie ma! Niby taki młody, a
chciwy jak nie wiem. No i na noc nie wrócił. Dopiero rano, ale i tak dla Kruczka
musieliśmy wymyślać, że ma w jelitach rewolucje, że Magda Gessler itp. Niby
uwierzył, ale później powiedział, że nie radzi nikomu więcej pić alkohol i w tym samym czasie mieć powód do podniecenia, bo na noc można nie wrócić.
Teraz to ja już nie wyrabiam ze śmiechu. Śmieję się, jak
nigdy wcześniej. Już sobie wyobrażam nawet chłopaków w tym klubie, jak im
cieknie ślina.
- A później wprowadzaliśmy go na górę. Ale aż do dziś, nie
wiemy co on robił przez całą noc. Nie chce nam powiedzieć. Niby taka rodzina,
wszyscy się znamy, spędzamy ze sobą więcej czasu niż z prawdziwymi bliskimi, a
takiej rzeczy mało ważnej, to nie chce powiedzieć? Przecież to żaden powód do wstydu. Każdy wie jak to się robi, jak to wygląda. To ja nie wiem, czemu on nam nie chce powiedzieć nic. Noo, ale zawsze jak o tym
któryś wspomni, to Klimuś zamyka się, czerwieni i tyle go widzieliśmy..
--
Biorę ciuchy i idę do łazienki. Chłopaki mają niedługo
trening, więc ja mam czas wolny. To znaczy, czas dla siebie. Bo czas wolny, to
ja mam ciągle. Nikt nie przyjdzie do mnie, żeby pogadać, nikt, żeby sprawdzić,
czy żyję (a w szczególności Macio). Tylko zamykam drzwi od łazienki, słyszę
pukanie do drzwi do pokoju. Fukam cicho, bo teraz jedyne, co potrzebuję, to
prysznic i sen. Albo jakiś film. Może nie otwierać tych drzwi i udać, że śpię?
Cha, cha. Że niby ten ktoś za drzwiami, sobie odpuści i tak po prostu odejdzie
z niczym. To otwieram. Dawid.
- A Ty co robisz?
- A co ja mam robić? Spać zaraz idę.
- Kochana! Ty zgłupiałaś?! Tu nie ma czasu na spanie! A tym bardziej
z nami! Chodź! Zabieram Cię na trening. Wszyscy Cię zapraszamy.
Ociągam się, ale nie ukrywam, że ta propozycja spodobała mi
się. W końcu przekonuję się i tylko biorę aparat do ręki i strzelam selfie mi i
Dawidkowi. Już wiem, czemu za drzwiami znalazłam go, a nie na przykład Kamila.
Chyba wszyscy wiedzą, że dla Dawida nie umiałabym odmówić. Ale czemu ja tak
ciągle wychwalam go? PRZYJECHAŁAM TU Z MAĆKIEM. Zapamiętaj to, Ania. On jest Twoim
jedynym przyjacielem, na dobre i na złe, tylko on wie o Twojej sytuacji, to
dzięki niemu tu jesteś. Może i Dawid jest Twoim kolegą, ale tylko kolegą, nigdy
przyjacielem. Dobra, zapamiętane.
Siadam na ławce i patrzę na wyczyny naszych skoczków. Najpierw
rozbieganie. Taa, rozbieganie. Jeśli tak można nazwać 20 kółek wokół hali. Ale
już mniejsza o to. Później skakanie i inne ćwiczenia na rozgrzewkę. Nie tracę
okazji i robię im te zdjęcia. Nigdy nie zobaczą one światła dziennego, ale
przynajmniej będę miała pamiątkę. Pamiątkę, która nie przyda mi się zbytnio.
Pamiątka, która i tak mi nic nie da, bo w końcu niedługo kończę swoje życie. I
pamiątek teraz nie trzeba. Ale może, jak pożyję dłużej, to będę chciała wrócić
do tego wyjazdu?
Chłopaki rozgrzewają się do siatkówki, ja robię im zdjęcia.
Z bliska, z daleka. Słyszę komentarze, że przecież nie zamawiali żadnego
fotografa, że nie wiedzieli, że mam takie talenty nieodkryte itp.
Słyszę jeszcze większy hałas. Patrzę na chłopaków, ale oni
też nie wiedzą o co chodzi. Ale patrzę na drzwi, a tam pojawiają się inni
ludzie. Morgenstern, Schlierenzauer, Haybock, Kraft i Fettner. No tak,
Austriacy. W sumie słyszałam, że są też w tym hotelu, ale że aż razem trening?
Patrzę na Maćka, jest zdziwiony, tak samo Dawid, Kamil i
Janek. A Austriacy? Jak widać, też nie spodziewali się tu nas.
- Ej, o co chodzi? Teraz my mamy trening! – słyszę Maćka. No
tak, bo niby kto inny zawsze kłóci się o swoje?
- To Wy nam tu zajęliście. My mieliśmy już dawno ustawione,
że mamy tu i o tej godzinie trening. – odzywa się Schlierenzauer. Tak, od razu wiadome, że to on, bo charakter to ma podobny do Maćka. A przynajmniej z jego opowieści.
Podchodzi do nich Kruczek i Alex i rozdzielają ich. Gadają
we czwórkę, a my czekamy. Atmosfera jest gęsta, chociaż wydawałoby się, że to
chodzi tylko o jakiś marny trening. Bez sensu. No ale dla skoczków to sprawa
życia i śmierci. Tym bardziej, że są z wrogich krajów i walczą o siebie, swoje
wyniki.
- Łukasz zapomniał nam powiedzieć, że gramy dziś w nimi w
siatkę.
Nie słyszę w jego głosie żadnego entuzjazmu, a już na pewno
radości.
Teraz Austriacy się lekko rozgrzewają i ustawiają skład. A u
nas jest już dawno ustawiony. Chcieli, żebym ja zagrała z nimi, ale jakoś się
wybroniłam. Bo głupio mi było powiedzieć, że ja po prostu nie umiem grać w
siatkówkę i bym się tylko ośmieszyła. Od zawsze na w-f miałam problemy. Wszystkie dziewczyny podekscytowane były tą lekcją, tylko ja nie. Nie widziałam niczego ciekawego na tych zajęciach. Ale musiałam na nie chodzić. Słyszałam wiele razy od koleżanek, że jestem jakąś łamagą, że w nic nie umiem grać. Ale nic sobie nie robiłam z tego. Musiałam chodzić na wychowanie fizyczne, ale do czasu. Jak dowiedzieliśmy się o mojej chorobie, dostałam zwolnienia, bo nie mogę się przemęczać. A później całkowicie wypisano mnie ze szkoły i od tego czasu ani razu nie zagrałam w siatkówkę, ani w koszykówkę, a tym bardziej w piłkę nożną. Dlatego wytłumaczyłam się, że ja będę
robiła im zdjęcia, że w tym jestem dobra.
Grają sobie spokojnie, ja sobie spokojnie robię zdjęcia.
Wszystko jest dobrze, każdy jest zadowolony. Ale nagle słyszę, a raczej czuję :
głośne TRACH. Tak, dostałam w łeb. Tak, piłką. Patrzę na boisko. Widzę małe
mroczki, a przed mną stoi Maciek i pyta, czy wszystko ze mną dobrze. Kiwam
głową, ale wzrokiem szukam sprawcy tego wydarzenia. I szukam i czekam, aż przeprosi.
Aż wreszcie znalazłam, a on nie przeprosił. Pieprzony Austriak. Mimo to, właśnie
się chyba zakochałam.
---------------------
Przepraszam, że taki krótki :( Ale następny będzie dłuższy :) Postanowiłam, że będę pisać, nawet jak będzie to czytać jedna osoba. Więc do zobaczenia wkrótce. :*
Hej:) Bardzo ciekawe opowiadanie, nie doczytałam jeszcze do końca, ale postaram się to szybko nadrobić:)
OdpowiedzUsuńDodaje do mojej listy i zapraszam na:
http://orlykruczka-2.blogspot.com/
dziękuje :) to ja też dodam
UsuńWłaśnie zyskałaś drugą czytelniczkę :P A już myślałam że Ania zakocha się w Dawidzie. A tu jakiś Austriak, ciekawe który? Obstawiam Hayboecka :) Ciekawe czy zgadłam :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj zobaczysz jeszcze :) Pozdrawiam też i dziękuje :)
UsuńNadrabianie zaległości czas zacząć :) Bardzo dziękuję za pozostawienie linka. Nie pamiętam czy już dodałam do obserwowanych także muszę to jeszcze sprawdzić, ale pewnie zostanę tutaj dłużej. Ciekawa historia. Na prawdę. Niby trochę banalna, ale za to rozbudowana i pełna akcji. Patrz jak to Klimuś lubi się bawić. A Dawid to taka plotkara... Podejrzewam, że dostała od Gregora, ale to by było trochę banalne. No nie wiem, Morgi ? Chociaż tak jak koleżanka wyżej obstawiam Michiego albo Krafta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
ps. Spamu to ty tutaj chyba nie masz, ale zapraszam do siebie http://let---it---go.blogspot.com/
:) Dziękuje i też pozdrawiam
UsuńCo do faceta od którego dostała to jeszcze zobaczycie, ale miło widzieć, że czyta to więcej osób :D
Ty mi tu nic pisać nie musisz, bo mam Twój blog w obserwowanych i czekam na kolejny rozdział :*
Po pierwsze to przepraszam, że dopiero teraz jestem ;)
OdpowiedzUsuńPo drugie - cudowny rozdział! Kim jest ten Austriak? Obstawiam, że Gregor albo Michi ;) Cóż lecę na następny się przekonać :*
nie przepraszaj :) rozumiem, świąteczne przygotowania. też ledwo mam czas, żeby coś pisać
UsuńDziękuję! Takie komentarze strasznie motywują, ale te negatywne też to robią. Więc jak jakieś uwagi to wal śmiało :)