sobota, 29 listopada 2014

4. A Austriacy? Jak widać, też nie spodziewali się tu nas.

Nie, to nie był Facet-Z-Windy. Na szczęście. Chociaż sama tak najpierw pomyślałam. Teraz siedzę i gadam z Dawidem. Mieliśmy plan, żeby otworzyć mojego szampana, bo ich trener nie ułaskawił takimi atrakcjami, ale Dawid w porę oprzytomniał, że niedługo mają trening.
Że też oni mają jeszcze siły po locie skakać? Mimo, że ja tryskam energią, to oni powinni ich nie mieć. Bo w końcu ja, to ja. Nigdy niczym nie przemęczona, zawsze wypoczęta, a tym bardziej, że ja spałam podczas lotu. Zaś skoczkowie nie. Za bardzo zajęci byli swoimi smartfonami. Niby zakaz jest, ale ich to i tak powinni już za kratki schować. Nie tylko za używanie telefonów na pokładzie samolotu. Każdy swoje grzeszki ma, a o wszystkich opowiada mi właśnie Dawid.
- Kiedyś to wszyscy wyrwaliśmy się do jakiegoś klubu go-go. Nie powiem, wszystkim się podobało, ale najbardziej to ślinka leciała dla Klimka. Młody, nieobeznany jeszcze.. Ja to mam co tydzień prawie. Taki taniec. Tylko w wykonaniu Julci.
 Śmieję się, a on robi się szybko cały czerwony. Słyszę jeszcze tylko jedno „UPS” z jego ust, ale mówi dalej.
- Wszyscy pijani byli, bo zakończenie konkursu, następnego dnia mieliśmy wracać. I jak już zebraliśmy się, cudem wróciliśmy do pokojów, to dopiero wtedy się ogarnąłem, że naszego Klimusia nie ma! Niby taki młody, a chciwy jak nie wiem. No i na noc nie wrócił. Dopiero rano, ale i tak dla Kruczka musieliśmy wymyślać, że ma w jelitach rewolucje, że Magda Gessler itp. Niby uwierzył, ale później powiedział, że nie radzi nikomu więcej pić alkohol i w tym samym czasie mieć powód do podniecenia, bo na noc można nie wrócić.
Teraz to ja już nie wyrabiam ze śmiechu. Śmieję się, jak nigdy wcześniej. Już sobie wyobrażam nawet chłopaków w tym klubie, jak im cieknie ślina.
- A później wprowadzaliśmy go na górę. Ale aż do dziś, nie wiemy co on robił przez całą noc. Nie chce nam powiedzieć. Niby taka rodzina, wszyscy się znamy, spędzamy ze sobą więcej czasu niż z prawdziwymi bliskimi, a takiej rzeczy mało ważnej, to nie chce powiedzieć? Przecież to żaden powód do wstydu. Każdy wie jak to się robi, jak to wygląda. To ja nie wiem, czemu on nam nie chce powiedzieć nic. Noo, ale zawsze jak o tym któryś wspomni, to Klimuś zamyka się, czerwieni i tyle go widzieliśmy..

--

Biorę ciuchy i idę do łazienki. Chłopaki mają niedługo trening, więc ja mam czas wolny. To znaczy, czas dla siebie. Bo czas wolny, to ja mam ciągle. Nikt nie przyjdzie do mnie, żeby pogadać, nikt, żeby sprawdzić, czy żyję (a w szczególności Macio). Tylko zamykam drzwi od łazienki, słyszę pukanie do drzwi do pokoju. Fukam cicho, bo teraz jedyne, co potrzebuję, to prysznic i sen. Albo jakiś film. Może nie otwierać tych drzwi i udać, że śpię? Cha, cha. Że niby ten ktoś za drzwiami, sobie odpuści i tak po prostu odejdzie z niczym. To otwieram. Dawid.
- A Ty co robisz?
-  A co ja mam robić? Spać zaraz idę.
- Kochana! Ty zgłupiałaś?! Tu nie ma czasu na spanie! A tym bardziej z nami! Chodź! Zabieram Cię na trening. Wszyscy Cię zapraszamy.
Ociągam się, ale nie ukrywam, że ta propozycja spodobała mi się. W końcu przekonuję się i tylko biorę aparat do ręki i strzelam selfie mi i Dawidkowi. Już wiem, czemu za drzwiami znalazłam go, a nie na przykład Kamila. Chyba wszyscy wiedzą, że dla Dawida nie umiałabym odmówić. Ale czemu ja tak ciągle wychwalam go? PRZYJECHAŁAM TU Z MAĆKIEM. Zapamiętaj to, Ania. On jest Twoim jedynym przyjacielem, na dobre i na złe, tylko on wie o Twojej sytuacji, to dzięki niemu tu jesteś. Może i Dawid jest Twoim kolegą, ale tylko kolegą, nigdy przyjacielem. Dobra, zapamiętane.
Siadam na ławce i patrzę na wyczyny naszych skoczków. Najpierw rozbieganie. Taa, rozbieganie. Jeśli tak można nazwać 20 kółek wokół hali. Ale już mniejsza o to. Później skakanie i inne ćwiczenia na rozgrzewkę. Nie tracę okazji i robię im te zdjęcia. Nigdy nie zobaczą one światła dziennego, ale przynajmniej będę miała pamiątkę. Pamiątkę, która nie przyda mi się zbytnio. Pamiątka, która i tak mi nic nie da, bo w końcu niedługo kończę swoje życie. I pamiątek teraz nie trzeba. Ale może, jak pożyję dłużej, to będę chciała wrócić do tego wyjazdu?
Chłopaki rozgrzewają się do siatkówki, ja robię im zdjęcia. Z bliska, z daleka. Słyszę komentarze, że przecież nie zamawiali żadnego fotografa, że nie wiedzieli, że mam takie talenty nieodkryte itp.
Słyszę jeszcze większy hałas. Patrzę na chłopaków, ale oni też nie wiedzą o co chodzi. Ale patrzę na drzwi, a tam pojawiają się inni ludzie. Morgenstern, Schlierenzauer, Haybock, Kraft i Fettner. No tak, Austriacy. W sumie słyszałam, że są też w tym hotelu, ale że aż razem trening?
Patrzę na Maćka, jest zdziwiony, tak samo Dawid, Kamil i Janek. A Austriacy? Jak widać, też nie spodziewali się tu nas.
- Ej, o co chodzi? Teraz my mamy trening! – słyszę Maćka. No tak, bo niby kto inny zawsze kłóci się o swoje?
- To Wy nam tu zajęliście. My mieliśmy już dawno ustawione, że mamy tu i o tej godzinie trening. – odzywa się Schlierenzauer. Tak, od razu wiadome, że to on, bo charakter to ma podobny do Maćka. A przynajmniej z jego opowieści.
Podchodzi do nich Kruczek i Alex i rozdzielają ich. Gadają we czwórkę, a my czekamy. Atmosfera jest gęsta, chociaż wydawałoby się, że to chodzi tylko o jakiś marny trening. Bez sensu. No ale dla skoczków to sprawa życia i śmierci. Tym bardziej, że są z wrogich krajów i walczą o siebie, swoje wyniki.
- Łukasz zapomniał nam powiedzieć, że gramy dziś w nimi w siatkę.
Nie słyszę w jego głosie żadnego entuzjazmu, a już na pewno radości.
Teraz Austriacy się lekko rozgrzewają i ustawiają skład. A u nas jest już dawno ustawiony. Chcieli, żebym ja zagrała z nimi, ale jakoś się wybroniłam. Bo głupio mi było powiedzieć, że ja po prostu nie umiem grać w siatkówkę i bym się tylko ośmieszyła. Od zawsze na w-f miałam problemy. Wszystkie dziewczyny podekscytowane były tą lekcją, tylko ja nie. Nie widziałam niczego ciekawego na tych zajęciach. Ale musiałam na nie chodzić. Słyszałam wiele razy od koleżanek, że jestem jakąś łamagą, że w nic nie umiem grać. Ale nic sobie nie robiłam z tego. Musiałam chodzić na wychowanie fizyczne, ale do czasu. Jak dowiedzieliśmy się o mojej chorobie, dostałam zwolnienia, bo nie mogę się przemęczać. A później całkowicie wypisano mnie ze szkoły i od tego czasu ani razu nie zagrałam w siatkówkę, ani w koszykówkę, a tym bardziej w piłkę nożną. Dlatego wytłumaczyłam się, że ja będę robiła im zdjęcia, że w tym jestem dobra.

Grają sobie spokojnie, ja sobie spokojnie robię zdjęcia. Wszystko jest dobrze, każdy jest zadowolony. Ale nagle słyszę, a raczej czuję : głośne TRACH. Tak, dostałam w łeb. Tak, piłką. Patrzę na boisko. Widzę małe mroczki, a przed mną stoi Maciek i pyta, czy wszystko ze mną dobrze. Kiwam głową, ale wzrokiem szukam sprawcy tego wydarzenia. I szukam i czekam, aż przeprosi. Aż wreszcie znalazłam, a on nie przeprosił. Pieprzony Austriak. Mimo to, właśnie się chyba zakochałam.

---------------------
Przepraszam, że taki krótki :( Ale następny będzie dłuższy :) Postanowiłam, że będę pisać, nawet jak będzie to czytać jedna osoba. Więc do zobaczenia wkrótce. :*

8 komentarzy:

  1. Hej:) Bardzo ciekawe opowiadanie, nie doczytałam jeszcze do końca, ale postaram się to szybko nadrobić:)
    Dodaje do mojej listy i zapraszam na:
    http://orlykruczka-2.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie zyskałaś drugą czytelniczkę :P A już myślałam że Ania zakocha się w Dawidzie. A tu jakiś Austriak, ciekawe który? Obstawiam Hayboecka :) Ciekawe czy zgadłam :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zobaczysz jeszcze :) Pozdrawiam też i dziękuje :)

      Usuń
  3. Nadrabianie zaległości czas zacząć :) Bardzo dziękuję za pozostawienie linka. Nie pamiętam czy już dodałam do obserwowanych także muszę to jeszcze sprawdzić, ale pewnie zostanę tutaj dłużej. Ciekawa historia. Na prawdę. Niby trochę banalna, ale za to rozbudowana i pełna akcji. Patrz jak to Klimuś lubi się bawić. A Dawid to taka plotkara... Podejrzewam, że dostała od Gregora, ale to by było trochę banalne. No nie wiem, Morgi ? Chociaż tak jak koleżanka wyżej obstawiam Michiego albo Krafta.
    Pozdrawiam! :)

    ps. Spamu to ty tutaj chyba nie masz, ale zapraszam do siebie http://let---it---go.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dziękuje i też pozdrawiam
      Co do faceta od którego dostała to jeszcze zobaczycie, ale miło widzieć, że czyta to więcej osób :D
      Ty mi tu nic pisać nie musisz, bo mam Twój blog w obserwowanych i czekam na kolejny rozdział :*

      Usuń
  4. Po pierwsze to przepraszam, że dopiero teraz jestem ;)
    Po drugie - cudowny rozdział! Kim jest ten Austriak? Obstawiam, że Gregor albo Michi ;) Cóż lecę na następny się przekonać :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie przepraszaj :) rozumiem, świąteczne przygotowania. też ledwo mam czas, żeby coś pisać
      Dziękuję! Takie komentarze strasznie motywują, ale te negatywne też to robią. Więc jak jakieś uwagi to wal śmiało :)

      Usuń